Reklama

Kościół

Żarty się skończyły…

Ks. Lucjan Bielas

Joanna Błyszczak

Ks. Lucjan Bielas

Mogę powiedzieć, że doświadczyłem ogromnej łaski uzdrowienia – mówi ks. Lucjan Bielas, z archidiecezji krakowskiej, historyk, wieloletni pracownik UPJPII w Krakowie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie mówię, że jestem emerytem, tylko weteranem, jak w legionach imperium rzymskiego – przedstawia się ks. Lucjan Bielas, aktualnie opiekun duchowy Duszpasterstwa Ludzi Pracujących „Ora et Labora”. I przekonuje: – To bardzo dobry wiek. Bogu dzięki, jestem jeszcze na tyle sprawny, że mogę służyć doświadczeniem. I jestem otoczony wieloma przyjaciółmi gotowymi do działania.

Diagnoza

Ksiądz Lucjan często przebywa w Jaworznie, w rodzinnym domu. To tam zaczyna się historia, którą zgodził się z nami podzielić: – Zawsze chciałem mieć przy moim domu szklarnię, żeby uprawiać w niej warzywa. Gdy zaczęła się pandemia, zdecydowałem, że w końcu się tym zajmę. Po samodzielnym zbudowaniu fundamentów dosięgły mnie dolegliwości zdrowotne. Gdy nie ustępowały, zadzwoniłem do zaprzyjaźnionej lekarki, która szybko znalazła sensownego urologa. Pan doktor dokładnie mnie zbadał i stwierdził, że to nowotwór pęcherza moczowego. Powiedział też, że trzeba od razu operować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W poniedziałek lekarz postawił diagnozę, a w środę zgłosiłem się na oddział urologiczny do szpitala w Chrzanowie. Tam wszyscy byli w maseczkach, bo przecież pandemia. Zapytałem pielęgniarkę, gdzie mam iść. Popatrzyła na mnie, wzięła telefon, zadzwoniła na oddział i powiedziała, że tam przyjdzie taki dobry ksiądz, że trzeba go elegancko przyjąć. Zdziwiony zapytałem, skąd mnie zna. Odpowiedziała, że była moją uczennicą i animatorką w grupie oazowej, którą 40 lat temu prowadziłem...

Lekarz zobaczył skierowanie i zaproponował operację następnego dnia. Byłem w szoku. Wszystko działo się tak szybko. Dotychczas to ja, jako ksiądz, dodawałem otuchy, modliłem się w intencji chorych, a tutaj nagle miałem sam się z tym zmierzyć. W domu popatrzyłem na rozpoczęte projekty. Wtedy byłem skupiony na tworzeniu nowej misji mego życia – duszpasterstwa ludzi pracujących. Ale w tej niecodziennej sytuacji nie byłem sam. Od początku głośno krzyczałem do wszystkich wokoło, że mam problem i proszę o modlitwę. I gdy leżałem obolały po operacji, gdy przyjąłem sakrament namaszczenia chorych, do którego przywiązuję bardzo dużą wagę, w mojej intencji modliło się wiele osób, były odprawiane Msze św. Wszystko to działo się dokładnie w 43. rocznicę moich kapłańskich święceń.

Reklama

Prezenty

– Po operacji, gdy czekałem na wyniki, przeżyłem 2 szczególne tygodnie w życiu. Z jednej strony zwyczajnie, po ludzku, czułem lęk. Towarzyszyły mi pytania o cel, o sens tego, co się w moim życiu działo. Przerażał mnie też ogrom spraw, które miałem do uporządkowania, do zrobienia. Z drugiej strony miałem taką wizję, że człowiek wyskoczy z tej ziemskiej rzeczywistości do świata kojarzonego z ogromnym poczuciem bezpieczeństwa, spokoju i miłości...

Po 2 tygodniach ks. Lucjan dowiedział się, że ma nowotwór złośliwy najwyższego stopnia. – Lekarze, którzy się mną zajmowali, nie robili z tego jakiejś szczególnej tragedii. Poinformowali, jaki jest plan leczenia. To było bardzo mądre – wspomina.

Znając diagnozę, kapłan trafił do sanktuarium św. Józefa u sióstr bernardynek w Krakowie jako duszpasterz ludzi pracujących. – Spotkałem się wtedy z niezmiernie życzliwym przyjęciem s. Eweliny, dziś matki przełożonej bernardynek w Krakowie. W trakcie rozmowy z siostrą wyznał, iż ma problem, czyli szansę. Tak właśnie postrzega każdy problem – uważa, iż jest on dany człowiekowi po coś.

Ksiądz opowiedział s. Ewelinie o zdiagnozowanym nowotworze złośliwym, który zwykle kończy się dramatycznie. – Wtedy siostra z takim pogodnym obliczem, za którym stała wiara, podarowała mi książeczkę z Nowenną do Dzieciątka Jezus Koletańskiego i butelkę z wodą, w której figurka Dzieciątka była kąpana – wspomina ks. Lucjan i uśmiechając się, zauważa: – Gdy człowiek „śmierdzi trupem”, to takie prezenty, dane z wiarą i życzliwością, bierze zupełnie na serio. Kapłan podkreśla, że od tego czasu codziennie odmawia tę nowennę, a na trwający w bieżącym roku jubileusz 200-lecia obecności figurki Dzieciątka w sanktuarium św. Józefa przygotował autorską wersję nowenny.

Reklama

Wewnętrzny głos

Potem była druga operacja i badania sprawdzające, czy są przerzuty. – Okazało się, że dalej się nie posunęły – przyznaje kapłan i dodaje, że znów było czekanie. Uśmiechając się, kontynuuje: – Wyszło, że nie ma nic, że jestem zdrowy. Pamiętam, że po usłyszeniu tej diagnozy znalazłem się w kaplicy szpitalnej cudownie oświetlonej słońcem. Pamiętam radość, euforię, wdzięczność... I taką bardzo ludzką myśl: „Ojejku, Lucek, to może teraz podróż dookoła świata? Może Wyspy Kanaryjskie, a może Ameryka Południowa?”. A po chwili usłyszałem wewnętrzny głos: „Lucek, bierz się do roboty, żebym ci dotacji nie cofnął, po to dostałeś drugie życie. Żartów nie ma...”.

Wspominając tamte chwile, kapłan stwierdza: – Wiem, że to dotknięcie Boga dało mi pokój i jak widać – uzdrowienie. Wierzę, że to się dokonało za sprawą Jezusa Chrystusa, codziennego „dotknięcia” Go w Eucharystii, codziennej modlitwy Nowenną do Dzieciątka Jezus Koletańskiego, dzięki wstawiennictwu wielu wzywanych świętych i błogosławionych, sług Bożych bp. Jana Pietraszki, Janiny Woynarowskiej. Podkreśla też wsparcie modlitewne setek bliźnich oraz profesjonalizm służby zdrowia. – Trafiłem na wspaniałych lekarzy – przyznaje ks. Lucjan. – Mogę powiedzieć, że doświadczyłem ogromnej łaski uzdrowienia. Uniknąłem chemii, naświetlań... I za to wszystko Bogu dziękuję! Mam też świadomość, że to moje „dziękuję”, to nie mogą być tylko słowa, lecz przede wszystkim jeszcze gorliwsze pełnienie woli Boga – dodaje kapłan.

Zwraca też uwagę na przemyślenia związane z chorobą: – Uświadomiłem sobie, że przez lata mojego kapłaństwa, owszem, miałem świadomość wszechmocy Pana Boga, Jego decyzji, aby z miłości do ludzi zostać człowiekiem i nas odkupić. Ja to wszystko wiedziałem, ale przez regularne odmawianie nowenny do Dzieciątka Jezus zacząłem pełniej doceniać siłę Eucharystii i cud narodzenia Jezusa. Jeszcze bardziej czuję, że jestem krewnym Jezusa, a drzwi Nazaretu są otwarte również dla mnie. Poczułem bliskość Brata, który oddał za mnie życie. Teraz mogę razem z Jezusem mówić do Boga: „Ojcze nasz...”. Ten dom z Maryją i św. Józefem jest dla mojej normalności, dla wyzwań, które przede mną stoją, niesłychanie ważny. A to wszystko, co przeżyłem, ma wpływ na doświadczenie modlitwy i pracy, czyli ora et labora – dokładnie tego, co jest dewizą duszpasterstwa ludzi pracujących. Niech więc dziękczynienie Bogu przekłada się na gorliwą Jemu służbę!

Podziel się:

Oceń:

+4 0
2023-05-10 08:06

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Święta Pani – Wanda Malczewska

Wanda Malczewska

Wikipedia

Wanda Malczewska

25 września br. minie 120 lat od śmierci sługi Bożej Wandy Malczewskiej – mistyczki, wielkiej patriotki, działaczki społecznej.

Więcej ...

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

2024-05-10 13:22
Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

Karol Porwich/Niedziela

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

W Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Raymond Nader, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel, podzielił się swoim świadectwem.

Więcej ...

Aby posługa była owocna

2024-05-12 21:00
Bp Tadeusz Lityński

Karolina Krasowska

Bp Tadeusz Lityński

Kandydaci do święceń rozpoczęli już rekolekcje, które są bezpośrednim przygotowaniem duchowym do przyjęcia prezbiteratu i diakonatu. Prosimy o modlitwę w ich intencji.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Wniebowstąpienie Pańskie

Wiara

Wniebowstąpienie Pańskie

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

Wiara

Rozważania na niedzielę: Po co się tak przejmujesz?

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Wiadomości

Zmarł Jacek Zieliński, współtwórca zespołu Skaldowie

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

8 maja - wielkie pompejańskie święto

Kościół

8 maja - wielkie pompejańskie święto

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania